Materiały prasowe
Logotypy
Zdjęcia
Dźwięki


Data: 2007-02-08 skan źródło: Gazeta Olsztyńska

Wypadek czy morderstwo

CZERNIKI. Pożegnanie ostatniego ministra uzbrojenia

Wypadek czy morderstwo?
Lata, w których w Gierłoży mieściła się polowa kwatera Hitlera, a więc formalna stolica III Rzeszy, długo jeszcze stanowić będą interesującą łamigłówkę. Od czasu do czasu udaje się odkryć nowy element tej historycznej łamigłówki.

Przeglądając strony internetowe traktujące o historii Prus Wschodnich natknąłem się na pochodzący z jednego z niemieckich archiwów wojskowości odręczny szkic rejonu nieistniejącego już dworca kolejowego w Czernikach. Prawdopodobnie jest to plan rozmieszczenia uczestników uroczystości pożegnania zwłok ministra uzbrojenia i amunicji III Rzeszy Fritza Todta, które ze stacji tamtejszej pociągiem przewiezione zostały do Berlina.

Ciało w Karolewie
Śmierć ministra jednej z najważniejszych w ówczesnych Niemczech gałęzi przemysłu, który zginął 8 lutego 1942 roku w katastrofie lotniczej na lotnisku w Wilamowie koło Kętrzyna, budzi wiele kontrowersji. Dużo wskazuje na to, że było to zaplanowane z polecenia Hitlera i służące określonym celom morderstwo polityczne. Oficjalnie mówiło się o wypadku, a pogrzeb Todta stał się pompatyczną uroczystością pożegnania bohatera narodowego.
W chwili gdy cały naród niemiecki obchodził sprawnie kierowaną przez Ministerstwo Propagandy żałobę po dostojniku państwowym, ciało Todta wystawione zostało w kaplicy w Karolewie. Mniemać można, że zrobione to z czysto „technicznych” powodów.
Chodziło bowiem o czasowe przechowanie zwłok od chwili zaplanowania uroczystości pogrzebowych i przygotowania ich transportu do Niemiec.
W przygotowaniach owych nie bez znaczenia było zatuszowanie niedomówień i niejasności towarzyszących śmierci ministra, które obalone być miały przez sprawnie propagandowo przeprowadzony pogrzeb, podczas którego podkreślano wartość Todta dla gospodarki faszystowskiej i przyjaźń, jaką darzył go Hitler i wszyscy urzędnicy państwowi.
A wystawiając na widok publiczny trumnę ministra tuż po jego tajemniczej śmierci, starano się zbagatelizować ową „tajemnicę”, nazywając ją nieszczęśliwym wypadkiem, ale tylko wypadkiem.

Pożegnanie w Czernikach
Po opuszczeniu kaplicy w Karolewie, kondukt żałobny skierował się na dworzec w Czernikach. Wskazuje na to szkic, którego kopia została odnaleziona w Internecie. Tam dokonano wprowadzenia ciała do wagonu i pożegnania przed drogą na główne uroczystości pogrzebowe.
Pociąg specjalny został ustawiony przy gospodarczej rampie dworca, obok którego prawdopodobnie nigdy wcześniej, także później, nie działo się nic tak ważnego.
Na placu zebrała się czterdziestoosobowa kompania honorowa z orkiestrą. 120 zaproszonych gości i kilkunastu członków Organizacji Todta. Wzdłuż krótszej ściany budynku dworcowego, pomiędzy nim a rampą, wybudowaną liczącą pięć metrów długości trybunę dla najważniejszych uczestników uroczystości. Bezpieczeństwa strzegło około 50 żołnierzy SS i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.
Z Karolewa trumna przywieziona została na przystosowanej naprędce przyczepie ciągniętej przez półgąsienicowy transporter opancerzony. Wjechał on na skraj placu dworcowego, gdzie zwłoki przeniesione zostały albo wprost do czekającego wagonu, albo, co jest bardziej prawdopodobne, na czas uroczystości ustawione na katafalku stojącym na rampie.
Co interesujące, na szkicu pozycja niemalże każdego uczestnika pożegnania ciała ministra podana została z dużą dokładnością. Dowodzi to, że uroczystość na dworcu w Czernikach została starannie przygotowana, prawdopodobnie przez Ministerstwo Propagandy i włączona w cykl oficjalnych uroczystości pogrzebowych.

Zapłakany Hitler
Wspomniana uroczystość odbyła się 10 lutego, dwa dni po katastrofie. Następnego dnia pociąg wiozący ciało wjechał do Berlina. Tak wspomina to Albert Speer, który w ekspresowym tempie został następcą nieżyjącego ministra: Rankiem 11 lutego 1942 roku miałem uroczyście powitać na Anhalter Bahnhof trumnę ze szczątkami Todta. Ceremonia ta wzruszyła mnie równo mocno, jak uroczystość żałobna, która odbyła się następnego dnia w zbudowanej przeze mnie Sali mozaikowej Kancelarii Rzeszy z poruszonym do łez Hitlerem.
Wtedy to, jak podaje von Below, lotniczy adiutant Hitlera, ten nazwał Todta „narodowym specjalistą całym sercem”.
Wszystko było szytą grubymi nićmi intrygą.
Mariusz Kwiatkowski


WIEDZIAŁ, ŻE ZGINIE
Doktor inżynier Fritz Todt urodzi się w 1891 roku. W 1933 roku otrzymał stanowisko generalnego inspektora niemieckiej sieci drogowej. Ze względu na intensywną rozbudowę dróg, zwłaszcza budowę autostrad, czynioną pod jego kierunkiem, nazwano go „Królem autostrad”. W okresie wojny pełnił funkcję ministra uzbrojenia i amunicji. Najbardziej znaną i utożsamioną z Todtem jest Organizacji Todta. Była to objęta wojskową dyscypliną, skoszarowana i umundurowana „największa firma budowlana na świecie”, pracująca zarówno dla niemieckiej gospodarki cywilnej, jak i dla wojska. Budowane przez OT drogi, podziemne fabryki, bunkry i umocnienia znane są ze swojej solidności.
Czy minister Todt wiedział o grożącym mu niebezpieczeństwie? Tak. Potwierdzają to między innymi słowa Speera, który pisze że Dr Todt na krótko przed śmiercią złożył w swojej kasie pancernej większą sumę pieniędzy, przeznaczoną dla jego wieloletniej sekretarki osobistej. Powiedział wówczas, że to na wypadek, gdyby mu się coś stało.
marK