Materiały prasowe
Logotypy
Zdjęcia
Dźwięki


Data: 2004-08-09 skan źródło: Gazeta Olsztyńska

Dał Extra popis

Wczoraj na podkętrzyńskim lotnisku Wilamowo zakończył się VI Festyn Lotniczy Mazury 2004. Nie zabrakło lotniczych mistrzów oraz beczek, śrub i innych akrobacji w ich wykonaniu. Adrenalina mniejsza niż podczas zawodów, ale udało się dzielił się tuż po lądowaniu wrażeniami oblegany przez dziennikarzy Robert Kowalik, mistrz Polski w akrobacji samolotowej. Kilka minut wcześniej na niebie nad lotniskiem w podkętrzyńskim Wilamowie kręcił zapierające dech w piersiach beczki i śruby. Była to nadzwyczaj godna oprawa zakończonego wczoraj VI Festynu Lotniczego Mazury 2004. Drżąca ręka mistrza Robert Kowalik czeka kilka minut, by podpisać autografy, bo mu drży ręka. Tłumaczy, że zmęczenie po takim locie jest ogromne i nawet on, w końcu mistrz Polski, nie da rady wykonać więcej niż trzy loty dziennie na swojej maszynie Extra 300. Po chwili odpoczynku wraca mu jednak dobre samopoczucie. A może pani chce ze mną lecieć? - usi telewizyjną dziennikarkę. - Eee, ja jednak wolę na ziemi. - Szkoda, bo jak już biorę pasażera, to daję mu wycisk. Niech wie, po co leci - zachęca mistrz. Dziennikarka nie daje się jednak nakłonić do lotu z mistrzem. Gdyby poleciała, przekonałaby się, że przeciążenia sprawiają, że trudno wręcz otworzyć oczy. O trzymaniu kamery już nie wspominając. Na lotnisku w Wilamowie nieustannie albo ktoś slartowat, albo opadat i nieba Extra czy spadochron? Długo oczekiwanym punktem festynu był pokaz znanego w Polsce i Europie Zespołu Akrobacyjnego - Orliki", który specjalnie na tę imprezę przyleciał z Radomia. Dziewięciu pilotów dało kilkunastominutowy popis swoich nieprzeciętnych umiejętności przy specjalnie dobranej muzyce. Jęk zawodu żeńskiej części publiczności dał się słyszeć tylko wtedy, kiedy okazało się, że piloci nie wylądują w Wilamowie - wymagają bowiem betonowego pasa startowego. Z kolei policyjna brygada antyterrorystyczna dała pokaz zjazdu po linie ze śmigłowca Mi-8. Chętni mogli też skoczyć w tandemie ze spadochronem. Wielu widzów nie zauważyło też różnicy między latającymi Antonowami czy Extrą, a ich czterokrotnie mniejszymi modelami, które hobbistycznie wykonuje Marek Szufa z radomskiego Aeroklubu. Egzotyka w Wilamowie - Życzylibyśmy sobie, by podobne imprezy odwiedza- ło 10 razy więcej osób, bo ten sport wciąż jest w Polsce traktowany egzotycznie - mówił Błażej Krupa, prezes Krajowego Towarzystwa Lotniczego. Krupa pomógł założyć podobne Stowarzyszenie na Ukrainie. Dzięki temu w Wilamowie pojawiła się grupa Gennadija Khazana, który po raz pierwszy w historii tego kraju mógł wykonać zagraniczny lot prywatnym Jakiem 18T. Łukasz Witkowski_______ ketrzyn@gazetaolsztynska.pl